środa, 16 listopada 2011

czary

Zobaczcie, co ciekawego tym razem przyniósł mi pod drzwi listonosz :)


Paczka zawierała jeszcze kilka innych produktów, ale niestety nie byłam w stanie się powstrzymać i zarówno kabanosy jak i ulubiona płynna przyprawa Maggi zostały zainstalowane w kuchni lub zjedzone :) Polskie gazety są w codziennym użyciu, jedna na kanapie, druga w łóżku i czasem musimy się o nie kłócić z małżem. 
Sówki noszę prawie codziennie i wzbudzają zachwyt wśród koleżanek w pracy, a duża sowa i drewniane litery stoją sobie elegancko na regale z książkami i wyglądają, jakby stały tam od zawsze.. :) Dziękuję Al. za paczkę, za święta w środku jesieni, za ogromną radość jaką mi sprawiłaś! Już nie mogę się doczekać na kolejną okazję, aby komuś coś wyszydełkować. 

poniedziałek, 14 listopada 2011

historia pewnego zegara

Kilka dni temu, kiedy popijałam sokiem pomarańczowym zupę szczawiową i upajałam się ostatnimi chwilami urlopu w domu, nagle ktoś zaczął walić w moje drzwi. W biegu rozlałam sok i naciągałam na tyłek pierwsze lepsze jeansy. Za drzwiami stał wielki posłaniec a w ręku trzymał mały karton. Powiedział, że to dla mnie wciskając mi kartonik do rąk i podsuwając pod sam nos czytnik i plastikowe pióro do podpisania się. Podpisałam, ale patrzę na paczce nie moje nazwisko, a dobrze mi znane nazwisko pana M., poprzedniego wynajmującego nasz dom. Mówię do wyraźnie spieszącego sie pana, że niestety ale jednak nie mogę przyjąć paczki, bo to nie do mnie. I że ten pan z naklejki to owszem, kiedyś tu mieszkał, ale już nie mieszka. I że nie biorę, i chcę już oddawać karton panu z poczty, a ten wciska mi go siłą niemal i mówi, że to już było raz redirect i mam brać. Ja mu na to ale nie wiem nawet co to jest! Pan mówi, to niech pani otwiera przy mnie i sprawdza. Otwieram, a tam jakiś koszmarek plastikowy, zegarek dziecięcy na ścianę. Ja w śmiech, pan w śmiech (aż mu pet wypadł z gęby na MÓJ STRZYŻONY TRAWNIK ! - nie podniósł..) i mówi, niech se pani weźmie, bo mi się już nie chce latać. No to se wzięłam, jak mi pan z poczty nakazał. I tak stoję z tym zegarkiem, nad tym talerzem szczawiowej ze słoika i myślę i myślę... no i wymyśliłam. Wywaliłam mu spod szybki różowe obrazki, zaprojektowałam własną tarczę, wydrukowałam, wycięłam, wsadziłam i powiesiłam. Voila!



Wykorzystałam jedną z moich ulubionych grafik "Monsieur I" autorstwa Blanci Gomez (z tej strony). Myślę, że miła pani się nie pogniewa, bo w końcu na użytek własny i bardzo prywatny, a pochwalić się zegarkiem to chyba nie zbrodnia :)

środa, 2 listopada 2011

recyclingowa sowa

Efektem ignorowania halloweenowego szału jest recyclingowa sowa dla bardzo specjalnej baby :-) (wspomnianej wcześniej Al., autorki rewelacyjnego bloga Czary Z Drewna), z którą to od miesiąca przygotowujemy sobie świąteczne paczki handmade. Dobrze się bawimy, dużo plotkujemy, pijemy hektolitry kawy online i stanowczo za rzadko się widzimy. Ale wszystko do nadrobienia :)


Sowa jest recyclingowa, bo z resztek wełny, jaka została mi po szydełkowaniu beretów i szalików, a przede wszystkim z powodu jej wypełnienia, które stanowią "foliowe" recyclingowe reklamówki z Tesco. Po kolejnych zakupach planuję całą serię sówek :))