wtorek, 12 czerwca 2012

come on June!

Czerwiec to dla mnie intensywny miesiąc, dlatego wrzucam tylko garść zdjęć. Zupełnie zapomniałam o obiecanych robótkach szydełkowych i zdążyłam się ich pozbyć (to znaczy podarować), a więc nie mam zdjęć. W tym miesiącu skupiam się na codzienności, robię dużo zdjęć (zazwyczaj komórką, bo tę zawsze mam pod ręką), gotuję, piekę, odchudzam się a przede wszystkim pracuję. Z resztą, sami zobaczcie...




Jeszcze tydzień temu w Uk mieliśmy piękną pogodę (bo teraz leje i końca nie widać), więc prawie każdą przerwę spedzałam w pracowym ogrodzie (głównie na papierosie) ;)



Początek lata to też sezon na rabarbar (ang.rhubarb), który dosłownie uwielbiam (w każdej postaci), dlatego gdy tylko go dorwałam, od razu zabrałam się za pieczenie muffin w hurtowych ilościach. A nie jest to wcale takie proste, angielskie składniki są jednak trochę inne od polskich i trudno wyczuć ile czego dodać. Ale te były pyszne!



A w te deszczowe - ostatnio - wieczory pozwalam sobie na małe przyjemności ...



A co wy ciekawego robicie w czerwcu? Miłego tygodnia!

czwartek, 24 maja 2012

przerwa

Długie przerwy w blogowaniu to chyba mój znak firmowy :) Dawno temu myślałam, a może raczej łudziłam się, że prowadzenie dwóch blogów, praca zmianowa w służbie zdrowia, prowadzenie domu i zmaganie się z chorobą to bułka z masłem, jakże się myliłam... Niestety dla was, stety dla mnie, najłatwiej było mi zrezygnować z tego bloga (ale tylko na jakiś czas) i z wszelkiego rodzaju hand made, ale jakoś nie mogę i nie potrafiłam uwolnić się od powracającego uczucia pustki, chęci stworzenia czegoś nowego i podzielenia się tym ze znajomymi. W między czasie powstało kilka ciekawych, i tych mniej ciekawych projektów, niektóre warte pokazania, inne nadające się tylko do schowania na dnie szafy.. :) W ciągu tych kilku miesięcy dowiedziałam się o sobie kilku nowych rzeczy - np, że żyć bez sztuki, rękodzieła, grafiki, gotowania i muzyki nie mogę, nie będę i nie chcę ! I choć czasem tak ciężko znaleźć mi czas i siłę na zrobienie zdjęcia, napisania kilku słów, to jednak ciągnie mnie do tego bloga, do mojego dziecka, do tego nowego świeżutkiego tworu i nie mogę przestać myśleć o tym, co jeszcze ciekawego chciałabym i mogłabym wam pokazać. I dlatego wracam, znów piszę, znów się dzielę i czekam na was z utęsknieniem :)

czwartek, 23 lutego 2012

graphic flower

Nie tylko szydełkiem człowiek żyje, czasem po wycieczkach do różnych ciekawych miejsc (ostatnio Oxford, jutro Londyn) przywożę równie ciekawe przedmioty (mniej, lub bardziej przydatne). I ostatnio była to ogromna - wymiarowo i wagowo - książka, a właściwie encyklopedia roślin z pięknymi ilustracjami. To jest właśnie przykład typowej pamiątki z podróży :)
Zainspirowałam się na tyle, że postanowiłam skopiować jeden z ulubionych kwiatów. Proces twórczy poniżej..


A na koniec powieje optymizmem, bo... czuję w kościach, że...





Miłego dnia koleżanki (i koledzy) :)))

wtorek, 14 lutego 2012

berry cold winter!

Doczekałam się w końcu tego śniegu w Marston... Zima zaskoczyła Anglików tak samo jak polskich drogowców co roku .. więc ubaw mamy po pachy, śnieg po kostki, sople lodu do ziemi i przemarznięte uszy! Ratuję się jagodowymi i malinowymi smoothie, które dają mi codziennie energię i trochę zaczarowują tę wyjątkowo nieprzyjemną porę roku i aurę angielskiej zimy. Stąd pomysł na berry-warmery, czyli czapę i komin, które pasują do mojego fioletowego płaszcza. Trochę się nad czapką wyzłościłam i wymęczyłam, prułam ją z piorunami w oczach dobre 3 razy, ale w końcu osiągnęłam zamierzony kształt. Bo ja tam szablonów się nie trzymam, robię po swojemu.. i na moje zawsze wychodzi :>




Pochwalcie się swoimi winter warmerami, jestem ciekawa co macie i co nosicie!
Udanego dnia/ have a berry nice day!

wtorek, 17 stycznia 2012

małe a cieszy




Jeszcze przed świętami dostałam prezent od pewnej fajnej blogerki Natalii, ale dopiero teraz mogę pokazać efekt jej ciężkiej pracy :)
Wyszywane w wybranych przeze mnie kolorach ważki zawisły w moim salonie i są powodem zachwytów wszystkich moich gości! Wsadziłam je w solidne białe drewniane ramy z szerokim passe-partout i codziennie je podziwiam :) Wielkie dzięki Natalio!
W zamian zrobiłam na szydełku mega kolorową poszewkę na poduszkę, od spodu podszytą czerwonym materiałem. Natalia pokazywała ją na swoim blogu o tu. To była bardzo owocna wymiana, oby nie ostatnia.

Sama też zrobiłam sobie małe prezenty przed i poświąteczne, bo jak powszechnie wiadomo zakupy to jedyny sposób na poprawe humoru :)



Follow my blog with Bloglovin

czwartek, 12 stycznia 2012

w międzyczasie

Tegoroczna zima właściwie nigdy w Marston nie nadeszła i do tej pory cieszę się jesiennymi kolorami, silnym o prawda wiatrem i od czasu do czasu grzejącym słońcem. A jeśli chwilowo :) nie jestem powalona chorobą albo zawalona pracą wyruszam na samotne rowerowe wycieczki w nieznane i bardziej znane miejsca, bo nie samym szydełkiem człowiek żyje .. :) Moją drugą pasją jest fotografia i właściwie nie wychodzę z domu bez aparatu albo chociaż komórki, która w niczym już chyba nie ustępuje aparatom i doskonale sprawdza się w roli cyfrowego aparatu i pamiętnika chwil i obrazów. Bardzo uzależniające.
Czasem dochodzi w naszym domu do paranoi, bo cykam zdjęcia nieumytych garów w zlewie, każdego obiadu, który ląduje na naszym stole, nowych skarpetek naciągniętych na stopy i maniakalnie wręcz zapisuję w pamięci zmieniający się co tydzień widok za oknem. Nuuuda, prawda? :)
Dziś podrzucam wam kilka zdjęć z zimowo-jesiennego Forest of Marston Vale i Kempston plus miły dla ucha kawałek, bardzo w klimacie tamtego dnia.











środa, 11 stycznia 2012

wracam pełna pomysłów i energii



Byłam, zniknęłam, wróciłam. O powodach pisać nie będę, bo to pewnie to nikogo nie interesuje :) Ważne, że znów jestem tutaj i odkopałam pudło z szydełkami i worki z kolorową wełną. Ależ mi tego brakowało!
Wczoraj zabrałam się za okrągłą poduszkę, to kompletna improwizacja. Ale spełnia najważniejsze warunki, czyli zajmuje czas, sprawia radość, cieszy moje oczy.. więcej mi do szczęścia nie potrzeba póki co.
Spieszę z kolejnymi zdjęciami, bo mam sporo do nadrobienia. Przeglądając znajome blogi koleżanek załamałam się mnogością zimowych wpisów! Kobiety, czy wy nie macie co robić? Do garów, mopów, dzieci... a nie tylko ten handmade i handmade.... :))) ściskam!