czwartek, 12 stycznia 2012

w międzyczasie

Tegoroczna zima właściwie nigdy w Marston nie nadeszła i do tej pory cieszę się jesiennymi kolorami, silnym o prawda wiatrem i od czasu do czasu grzejącym słońcem. A jeśli chwilowo :) nie jestem powalona chorobą albo zawalona pracą wyruszam na samotne rowerowe wycieczki w nieznane i bardziej znane miejsca, bo nie samym szydełkiem człowiek żyje .. :) Moją drugą pasją jest fotografia i właściwie nie wychodzę z domu bez aparatu albo chociaż komórki, która w niczym już chyba nie ustępuje aparatom i doskonale sprawdza się w roli cyfrowego aparatu i pamiętnika chwil i obrazów. Bardzo uzależniające.
Czasem dochodzi w naszym domu do paranoi, bo cykam zdjęcia nieumytych garów w zlewie, każdego obiadu, który ląduje na naszym stole, nowych skarpetek naciągniętych na stopy i maniakalnie wręcz zapisuję w pamięci zmieniający się co tydzień widok za oknem. Nuuuda, prawda? :)
Dziś podrzucam wam kilka zdjęć z zimowo-jesiennego Forest of Marston Vale i Kempston plus miły dla ucha kawałek, bardzo w klimacie tamtego dnia.











3 komentarze:

  1. ah Ty :) wiesz jak ja Twoje zdjęcia lubuję, nawet te skarpet i garów !

    OdpowiedzUsuń
  2. coś mnie jednak powstrzymuje od pokazywania tu moich garów i skarpet :) zbyt osobiste :P takie rzeczy mają prawo lądować w innym miejscu w sieci :>

    OdpowiedzUsuń
  3. w jakim miejscu w jakim
    coś ukrywasz ????
    o Ty ;-)
    miłe są takie wycieczki ;-)
    a i poproszę rower w całości ;-)

    OdpowiedzUsuń