wtorek, 17 stycznia 2012

małe a cieszy




Jeszcze przed świętami dostałam prezent od pewnej fajnej blogerki Natalii, ale dopiero teraz mogę pokazać efekt jej ciężkiej pracy :)
Wyszywane w wybranych przeze mnie kolorach ważki zawisły w moim salonie i są powodem zachwytów wszystkich moich gości! Wsadziłam je w solidne białe drewniane ramy z szerokim passe-partout i codziennie je podziwiam :) Wielkie dzięki Natalio!
W zamian zrobiłam na szydełku mega kolorową poszewkę na poduszkę, od spodu podszytą czerwonym materiałem. Natalia pokazywała ją na swoim blogu o tu. To była bardzo owocna wymiana, oby nie ostatnia.

Sama też zrobiłam sobie małe prezenty przed i poświąteczne, bo jak powszechnie wiadomo zakupy to jedyny sposób na poprawe humoru :)



Follow my blog with Bloglovin

czwartek, 12 stycznia 2012

w międzyczasie

Tegoroczna zima właściwie nigdy w Marston nie nadeszła i do tej pory cieszę się jesiennymi kolorami, silnym o prawda wiatrem i od czasu do czasu grzejącym słońcem. A jeśli chwilowo :) nie jestem powalona chorobą albo zawalona pracą wyruszam na samotne rowerowe wycieczki w nieznane i bardziej znane miejsca, bo nie samym szydełkiem człowiek żyje .. :) Moją drugą pasją jest fotografia i właściwie nie wychodzę z domu bez aparatu albo chociaż komórki, która w niczym już chyba nie ustępuje aparatom i doskonale sprawdza się w roli cyfrowego aparatu i pamiętnika chwil i obrazów. Bardzo uzależniające.
Czasem dochodzi w naszym domu do paranoi, bo cykam zdjęcia nieumytych garów w zlewie, każdego obiadu, który ląduje na naszym stole, nowych skarpetek naciągniętych na stopy i maniakalnie wręcz zapisuję w pamięci zmieniający się co tydzień widok za oknem. Nuuuda, prawda? :)
Dziś podrzucam wam kilka zdjęć z zimowo-jesiennego Forest of Marston Vale i Kempston plus miły dla ucha kawałek, bardzo w klimacie tamtego dnia.











środa, 11 stycznia 2012

wracam pełna pomysłów i energii



Byłam, zniknęłam, wróciłam. O powodach pisać nie będę, bo to pewnie to nikogo nie interesuje :) Ważne, że znów jestem tutaj i odkopałam pudło z szydełkami i worki z kolorową wełną. Ależ mi tego brakowało!
Wczoraj zabrałam się za okrągłą poduszkę, to kompletna improwizacja. Ale spełnia najważniejsze warunki, czyli zajmuje czas, sprawia radość, cieszy moje oczy.. więcej mi do szczęścia nie potrzeba póki co.
Spieszę z kolejnymi zdjęciami, bo mam sporo do nadrobienia. Przeglądając znajome blogi koleżanek załamałam się mnogością zimowych wpisów! Kobiety, czy wy nie macie co robić? Do garów, mopów, dzieci... a nie tylko ten handmade i handmade.... :))) ściskam!